niedziela, 7 sierpnia 2016

Wyjaśnienie

Anonimowy napisał: "Czemu najpierw obiecujesz że niedlugo cos dodasz a potem piszesz ze nie wiesz czy jest sens tu wracać"

Doszłam do wniosku, że odpowiedź na to pytanie pewnie interesuje wszystkich, których jeszcze nie zmęło to wieczne wyczekiwanie na rozdział. No więc odpowiadam. 

Pewnie dlatego, że widzę coraz mniejszą liczbę wyświetleń nie mówiąc o komentarzach. To moja wina, przyznaję bez bicia. Ale pewnych rzeczy w życiu nie można przewidzieć. A w moim przypadku nałożyło się teraz bardzo dużo spraw, których w ogóle w takim natłoku się nie spodziewałam- problem z mieszkaniem, praca, studia, poważne zdrowotne... Komplikacje że tak to ujmę.   Rozumiem twoje zdziwienie i złość, ale w tej chwili mam ważniejsze zmartwienia niż blog, którego z mojej winy już prawie nikt nie czyta. Może jak nabiorę sił i trochę dystansu napiszę coś na odstresowanie. Pisanie zawsze było dla mnie formą terapii. Nie wiem czy wtedy te wypociny tu wstawię czy zostawię dla siebie, to zależy od tego czy będę widziała w tym sens czy może uznam, że to już nikogo nie interesuje. Ale na pewno nie zostawiam opowiadań. W każdym razie nie tak do końca. Czasem jeszcze wstawiam jakieś niedługie rozdziały na mniej wymagające blogi, to fakt. I może jak będę miała czas i wenę, by analizować to co piszę wstawię coś też tutaj.  Zdarzają mi się napady, że aż mnie trzepie, żeby usiąść do klawiatury, ale wtedy nie mam czasu. Gdy go znajdę... No to wtedy zobaczymy. 
Podsumowując wiem, że was zawiodłam. Wiem, że będziecie źli i rozczarowani i wiem, że prawdopodobnie po opublikowaniu tego posta większość z was stracę nieodwracalnie, ale po tak długim czasie należą wam się wyjaśnienia i ogromne przeprosiny. To wszystko co mam na swoją obronę. Ocenę i wyciągnięcie wniosków pozostawiam wam. 

1 komentarz:

  1. ja wciaz czekam i rozumiem naprawdd skoncz tego bloga za tydzien miesiac czy nawet rok dokoncz to co zaczelas gdy w zyciu wszystko wroci do normy.. Pozdrawiam kochana i sily zycze :*

    OdpowiedzUsuń